Nitāi bhāi nie jest o mnie. Niemniej, jako prowadzący ten projekt powinienem się przedstawić, tak abyś wiedział/wiedziała, kto jest „po drugiej” stronie. Poniżej krótki i subiektywny opis:
Choć rodzice nadali mi imię Gniewomir, to różni ludzie, różnie na mnie mówią 😉
W kręgach osób związanych z bhakti jogą znany jestem jako Majapurczandra. Imię to otrzymałem od mojego duchowego przewodnika, Swamiego BV Tripurari, w styczniu roku 2005. Moment ten określam mianem moich drugich, a zarazem najważniejszych narodzin.
Od dziecka pociągała mnie sfera ducha. Naturalnie lgnąłem do tematów związanych z Bogiem, ze świętymi kroczącymi Jego ścieżkami. Pociągał mnie ascetyczny tryb życia, w lesie, z dala od wielkich miast. Niemal każdego dnia, po powrocie ze szkoły, przebierałem się i wychodziłem do lasu. Tam, nie tylko podpatrywałem dzikie życie, ale też nawiązywałem coraz głębsza relację z samym sobą oraz Stwórcą.
Niestety, moje dociekania nie spotykały się z szerokim zrozumieniem, a na dojrzałe, jak na mój wiek pytania nie otrzymywałem satysfakcjonujących odpowiedzi. Szukając na własną rękę, dotarłem do Bhagavatam, objawiającego się w tym świecie na dwa sposoby: w postaci księgi Śrimda Bhagavatam, oraz osoby Bhagavata. Wówczas, po raz pierwszy nie tylko otrzymałem odpowiedzi zdolne ugasić pożar palących mnie pytań, ale coś dalece wykraczające poza najśmielsze wyobrażenia. Usłyszałem o praktyce bhakti, o intonowaniu Świętych Imion, o niezwykłej perspektywie wejścia w bliską i jakże prawdziwą relację z Absolutem.
W 2007 roku, w czasie podróży do Indii, dostałem od mojego duchowego przewodnika propozycję nie odrzucenia. Swami zaproponował, bym przyleciał do jego aśramu w Północnej Kalifornii i spróbował swych sił jako pełnoetatowy mnich. Postanowiłem pójść za jego radą, co zaowocowało niemal 2 letnim pobytem w dwóch aśramach. Swoją mnisią przygodę rozpocząłem w Audarii (Kalifornia), a po niemal roku przeniosłem się do nowo powstającego klasztoru Madhuwan, zlokalizowanego w kostarykańskiej dżungli. I choć były to „tylko” 2 lata, to przez ten czas doświadczyłem tyle, co w tzw. normalnym świecie można przeżyć w 6 lat. Nie wspominając już o duchowym aspekcie klasztornego życia, w którym poprzez pełnioną służbę, krok po kroku, zbliżamy się do serca Absolutu.
Do Polski wróciłem w 2009 roku. Czułem, że jest kilka kwestii, które muszę w moim życiu poukładać, naprawić, uzdrowić. Terapia okazała się w tym bardzo pomocna. W 2010 poznałem moją żonę (Bhagyavati), z którą od 2013 mieszkam w uroczej wiosce na Podkarpaciu. W 2019 pojawiła się nasza córeczka, dzięki której uczymy się świata jak i samych siebie poniekąd na nowo. To wszystko sprawia, że bagaż doświadczeń zarówno materialnych jak i duchowych, który jest całkiem spory, pozwala mi na zdecydowanie szersze, nie fanatyczne spojrzenie na siebie jak i drugiego człowieka.
Będąc te kilkadziesiąt lat na ścieżce bhakti jogi, widziałem naprawdę dużo. Wiele złamanych serc, zachwianej, a czasami nawet zdeptanej wiary. Spotykałem się z brakiem zrozumienia, elementarnej empatii czy chęci wysłuchania bez oceniania. Doświadczyłem też wiele dobrego, spotkałem mnóstwo niesamowitych, pełnych współczucia ludzi. Widziałem tych, którzy stawiali swojego pierwsze kroki, jak i tych, którzy zdemotywowani, złamani emocjonalnie i duchowo, odpuszczali i zbaczali ze wcześniej obranego kursu.
Nitāi bhāi ma być zatem miejscem, w którym każdy kto tylko zechce i będzie tego potrzebował, odnajdzie spokojną przystań, miejscem w który nasza wiara będzie mogła wzrastać, nasze serca oczyszczać się, a nasze pragnienie kochania Kryszny, rozwijać z każdym uderzeniem serca!
Z całą pewnością nie jestem doskonały, nie jestem wolny od oceniania i tych wszystkich negatywnych cech wymienionych powyżej. Jestem jednak pewny swoich motywacji przyświecających powstaniu tego miejsca. Wiem, co to znaczy być zostawionym samemu sobie. Wiem, co to znaczy nie mieć towarzystwa wielbicieli. Wiem też, że roślinka służby oddania (bhakti lata) do prawidłowego wzrostu potrzebuje regularnego podlewania, dbania o nią. Pamiętam, ile wsparcia dostałem na początku swojej ścieżki. Teraz, tym projektem, chcę chociaż w części spłacić swój dług.
Moje podejście do pomocy opiera się na empatii, zrozumieniu i szacunku dla indywidualnych ścieżek duchowych każdej osoby. Dlatego moim celem jest dostarczenie wsparcia i inspiracji, które pozwolą każdemu odnaleźć swą, własną unikalną drogę w bhakti. Nieustającą inspiracją jest dla mnie Nitjananada Prabhu, przejawiający się także w osobie mojego Guru.
Jako twórca Nitāi bhāi, staram się stworzyć przestrzeń, w której ludzie mogą poczuć się akceptowani, zrozumiani i wspierani w swoich duchowych poszukiwaniach.
Niech Nitāi bhāi będzie miejscem, gdzie każdy może odkryć swoją własną drogę do miłości, służby i duchowego rozwoju. Zapraszam Cię do dołączenia do naszej wspólnoty i wspólnego podążania za głosem serca w poszukiwaniu prawdziwego spełnienia.